Dookoła jeziora Luterskiego

2014-07-25 12:36:42(ost. akt: 2014-07-25 11:41:03)
Plaża w Lutrach

Plaża w Lutrach

Autor zdjęcia: Andrzej Grabowski

Latem nad Jezioro Luterskie przyjeżdżają tłumy mieszkańców okolic oraz turyści z dalekich zakątków naszego kraju i Europy; ostatnio spotkałem m.in. turystów z Łotwy. Miłośnikom krajoznawczej jazdy rowerem polecam trasę dookoła tego jeziora.
Nienawidzę leżeć na plaży i się smażyć na słońcu. Za to moja żona owszem. Gdy więc dojechaliśmy nad Jezioro Luterskie i na dostępnej za darmo plaży żona rozłożyła swój kocyk wiedziałem, że czeka mnie nuda w palącym słońcu. Zawarliśmy więc porozumienie. - Ty zostajesz i się smażysz, a ja jadę rowerem w trasę dookola jeziora? Zgodziła się.

Ruszyłem z Lutr do Wągst. To fragment szlaku św. Jakuba oznakowany charakterystycznymi muszelkami na przydrożnych drzewach. Do Wągst prowadzi aleja porośnięta dwoma rzędami drzew po każdej stronie jezdni. Nad brzegiem jeziora, które cały czas mamy po lewej stronie, mijam równo podzielone działki rekreacyjne „z linia brzegową”. Tabliczki „teren prywatny” ostrzegają przed nieuprawnionym wejściem. Gospodarze terenu pozwalają jednak bez problemu podejść do brzegu..

Między Lutrami a Wągstami w zakrzaczeniach pobocza zauważam przydrożny krzyż. Jest z 1935 roku. Na betonowym cokole, poza tą datą, wyryto inicjały A.S.

Wągsty witają podróżnika przydrożnym krzyżem, którego jedno z ramion jest uszkodzone. W granitowym cokole zachowały się inicjały J.W. i rok 1941. Doświadczenie mówi mi, że inicjały na podobnych obiektach wskazują na dawnych fundatorów.


Na murowanej kapliczce, do której trzeba skręcić w lewo w kierunku prywatnej posesji, żadne napisy się nie zachowały. Pewnie pochodzi ona z przełomu XIX i XX wieku jak znakomita większość podobnych.

Kolejny krzyż przydrożny stoi w środku wsi na terenie prywatnego siedliska. Część granitowego cokołu zasłaniają krzewy ozdobne a jest to obiekt wyjątkowy, bo w granicie ktoś wyrył modlitewną sentencję. Niezbyt wprawny kamieniarz wyrył słowa o Jezusie Zbawicielu. Niestety czas nie pozwala mi poprosić właścicieli posesji na dokładne odczytanie napisu i inne „badania”. Postanawiam, że jeszcze tu wrócę.

Kilkadziesiąt metrów dalej mijam miejscowy sklep przy którym, nieco z boku jakiś mieszkaniec siłuje się z korkiem taniego wina a dwóch obok z niecierpliwością czeka na skutek tych zmagań. Tuż przy sklepie stoi miejscowa kaplica otoczona nieco już wybujałymi roślinami ozdobnymi. Kaplica jest otwarta. Ołtarzyk wewnątrz wskazuje, że jest poświęcona Matce Bożej. Później dowiaduję się, że to zabytkowa kaplica filialna z końca XIX wieku, pw. Matki Bożej Różańcowej.

Żegnam Wągsty i asfaltową, wąską drogą jadę w kierunku Piszewa. Na skrzyżowaniu w okolicach wsi Pierwągi do której, tym razem, mi nie po drodze skręcam w lewo. Po wjechaniu na wzgórze, po lewej stronie zauważam przepiękny, warmiński krajobraz z taflą jeziora Luterskiego.

W Piszewie uwagę zwraca natychmiast niewielki kościółek murowany z czerwonej cegły. Jego architektura przypomina mi nieliczne na Warmii kościoły ewangelickie. Dziś jest on poświęcony św. Walentemu. Wybudowany został na przełomie XIX i XX wieku. Jest wpisany do rejestru zabytków. Napotkanych nastolatków pytam, czy ktoś ma klucz do niego. Nie wiedzą, więc do wnętrza wejść nie mogę. Przy sklepie naprzeciwko świątyni panuje identyczny klimat jak w Wągstach. Panowie raczą się piwem i winem. Gdy fotografuję kościół słyszę, że „to pewnie jakiś Niemiec”.

Nieco dalej w ogrodzeniu zauważam kapliczkę warmińską malowaną na zielone, żółtawe i białą barwy. Obok jest czynna, ręczna pompa wodna. To dziś już prawdziwa rzadkość. Ktoś ją nawet uszczelniał taśmą samoprzylepną aby lepiej działała. Na granicy Piszewa żegna mnie, a jadących z przeciwka wita, kolejna kapliczka warmińska, przysłonięta liśćmi młodej brzozy.

Jeszcze przed skrzyżowaniem dróg w Żardenikach wiodących do Kikit i Jezioran w szerym polu znajduję kolejną kapliczkę o klasycystycznych „rysach”. Nie stoi ona na żadnych rozstajach i nie ma tu żadnej osady. Mam wrażenie, że kapliczka obecnie „pilnuje” pola kukurydzy znajdującego się za nią.

W Żardenikach wita kapliczka z chorągiewką na której widnieje data 1816. Widać, że mieszkańcy o nią dbają, ale chyba „przedobrzyli”. Pokryli ją betonowymi, emaliowanymi dachówkami a ściany pokryli zbyt nowoczesnym – jak na mój gust okryciem tynkarskim. Jakaś taka zbyt nowoczesna jest teraz ta kapliczka.

Z radosnym zaskoczeniem stwierdzam za to, że drogowcy naprawiają drogę Żardeniki – Kikity. Jest na niej nowy asfaltowy dywanik zamiast miejscowych uzupełnień. Rower sam jedzie po równej nawierzchni.

Droga wiedzie przez las. W tym kompleksie ulokowano ośrodek wypoczynkowy. Kiedyś należał do Służby Więziennej i był zamknięty dla reszty świata. Teraz jest ogólnodostępny podobnie jak pomost i plaża na jego terenie. Plaża jest oblegana przez piekących karkówkę i kiełbaski oraz smażących się na słońcu „wczasowiczów”.

Warto tu skorzystać z kąpieli, choć trzeba uważać na mandaty licznie nakładane przez jeziorańskich policjantów za parkowanie w miejscach niedozwolonych (są znaki). Można jednak skorzystać z płatnego parkingu tuz przy plaży. W pobliżu jest też pole kempingowe i prywatne lądowisko dla lekkich samolotów. Gdy fotografuję jezioro i plażowiczów akurat jedna z awionetek podchodzi do lądowania. Plaża jest jeszcze przed zwartą zabudową Kikit.

To wieś w której widać stare i dość mocno zrujnowane już budynki z banerami „na sprzedaż” i posesje zadbane, choć z architekturą nie mającą nic wspólnego z warmińską tradycją. Przy sklepie, przy którym akurat nie ma nikogo raczącego się piwem, zatrzymują się turyści z Łotwy. Wolą rozmawiać po angielsku niż po rosyjsku. Tak jak ja zmierzają do Lutr.

W środku wsi stoi zabytkowa kaplica z przełomu XIX i XX wieku. Dalej, w kierunku Lutr dwie warmińskie kapliczki, z których jedna została niemal ukryta za płotem z nieobrobionych desek prywatnej posesji. Mimo że na ogrodzeniu jest tablica mówiąca, że teren jest monitorowany decyduję się na jej fotografowanie. Biała, dość mocno przechylona kapliczka otoczona jest urządzeniami placu zabaw. Nie podoba mi się zarówno ten płot jak i jej otoczenie. Druga z kapliczek jest w ogólnodostępnym miejscu na końcu wsi (albo na jej początku).

Moja podróż dookoła jeziora kończy się w Lutrach na plaży z której wyruszyłem Smażąca się żona znalazła sobie odosobnione miejsce między trzcinami z którego zwykle korzystają wędkarze. Dziś łowienie jest pozbawione sensu, bo klika metrów dalej do wody z pomostu skaczą młodzi ludzie. Gwar i krzyki nie pomagają w wędkowaniu, choć to jezioro bogate w ryby. Zanurzam się ciepłej wodzie jeziora. Przy brzegu ma ze 25 stopni. Dalej jest chłodniejsza, co może być zgubne dla niewprawnych pływaków. Lepiej się zanadto nie oddalać, bo na bezpłatnej plaży ratowników nie ma. Obok, w prywatnym ośrodku są, ale wejście na tamtejszą plażę kosztuje 4 złote od osoby. Mimo tego są tam setki osób.

Trasa „dokoła jeziora Luterskiego” to nieco ponad 18 kilometrów łatwych do pokonania nawet dla początkujących rowerzystów. Wiedzie częściowo szlakiem św. Jakuba a w gminie Jeziorany niebieskim szlakiem rowerowym, dobrze oznakowanym. To godna polecenia trasa, szczególnie wszystkim którzy odwiedzają Jeziorany, Bisztynek lub Lutry.

Andrzej Grabowski







Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Andy #1450582 | 83.25.*.* 31 lip 2014 08:07

    Siatka jest widoczna na jednym ze zdjęć, ale z tego co się orienuję jest postawiona legalnie i jej ustawienie ma wszelkie rozsądne podstawy. Ostatecznie to prywatny ośrodek wypoczynkowy i niekoniecznie właściciel musi się godzić na darmowy pobyt tysięcy innych chętnych do kąpieli.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. maciek #1446674 | 213.77.*.* 25 lip 2014 12:45

    szkoda ze nie ma opisu siatki odgradzajacej plaze wiejska w lutrach (ta dla plebsu) od tej prywatnej platnej. Siatka wchodzi do jeziora na okolo 6 metrow.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz